sobota, 20 września 2014

Rozdział 2

      To zdecydowanie nie był dzień Syriusza. Kac morderca, ból dupy (wolał na razie się nad tym nie zastanawiać) oraz obudzenie się z Jamesem w kobiecej postaci, którego prawdopodobnie przeleciał nie były najlepszym początkiem dnia. Nie tak to miało być, na pewno nie tak! Chociaż na razie roztrząsanie jakichkolwiek problemów było na samym końcu listy rzeczy do zrobienia. Nie miał siły na nic, w zasadzie, żeby mógł zająć się czymkolwiek musiałby najpierw pozbyć się nieznośnego bólu głowy. Gdzie w takich chwilach był Remus? Lupin zawsze miał jakieś zaklęcie na wszelkie dolegliwości.
      - Pamiętasz... Cokolwiek? - Wymamrotał najciszej jak się dało, ale nawet dźwięk własnego głosu sprawił, że Syriusz poczuł wibracje pod czaszką.
- My... To znaczy ty... Łapa, czy ty mnie pocałowałeś? - Odpowiedział niemrawo James. Jego damski głos był jeszcze bardziej uciążliwy dla sponiewieranych zmysłów Blacka. Co to była za Ognista? Jeszcze nigdy nie miał takiego kaca. No może miał, ale zawsze uważał, że "jeszcze nigdy tak nie cierpiał".
      Poczuł się jakby jego wnętrzności zawiązano w supeł i był pewien, że to nie był skutek kaca. To było uczucie o wiele gorsze od kaca, to była świadomość, że był na tyle pijany, że stracił nad sobą panowanie i zrobił coś, czego nie powinien, a równocześnie coś, co już nigdy nie da mu spokoju. Poczuł się jak mała dziwka cholernego losu i sam był sobie winien. Tak, pocałował Jamesa. Tak, chciał tego. Tak, nie powinien. Tak, spieprzył po całości.
- A ty nie miałeś nic przeciwko. - Odpowiedział z nadzieją, że może dowie się czegoś więcej. Udawanie, że nic się nie stało nie miało najmniejszego sensu. - Najprawdopodobniej nawet na tym skorzystałeś, z moją dupą trochę gorzej. - Dodał po raz kolejny zastanawiając się jakim cudem dał się przelecieć. On, Syriusz Black dał dupę własnemu przyjacielowi! Na Merlina... Czy w tej Ognistej coś było?
      - Nie narzekaj, nie ciebie jednego boli dupa. - Odparł James kątem oka obserwując Blacka. Syriusz leżał na brzuchu z twarzą ukrytą w poduszce. Stwierdził, że światło jest zbyt nieprzyjemne dla jego nadwrażliwych oczu. Oczywiście była to też słaba wymówka mająca na celu ograniczenie mu kontaktu wzrokowego z Potterem do zera. Dziwnie się czuł z myślą, że doszło między nimi do czegoś więcej, nie chciał jeszcze bardziej się zamęczać oglądaniem go w kobiecej postaci. To było za dużo. Może nie był w stanie myśleć jak normalny Syriusz, bo kac wszystko utrudniał, ale wiedział, po prostu wiedział, że powinien starać się odsunąć. James musiał myśleć, że nie ma w tym nic poza pijackim błędem. Nie miał pojęcia co teraz zrobić, a tym bardziej co dokładnie stało się w nocy i czemu James nagle był uwięziony w ciele dziewczyny, ale wiedział, że wszyscy muszą myśleć, że jego stosunki z Potterem nie uległy zmianie. No i sam fakt, że dał się przelecieć był tak uwłaczający dla jego ego, że chciał przysięgać, że więcej nie weźmie alkoholu do ust. Oczywiście złamałby tą przysięgę w czasie krótszym niż miesiąc.
      - Gdzie jest Remus? - Jęknął Black przyciskając twarz do poduszki. Jedynie na tyle było go stać, bardziej skomplikowane ruchy od razu przyprawiały go o zawroty głowy, a jego żołądek zaczynał wykonywać niebezpieczne akrobacje.

***

      Spanie na kanapie w salonie Gryfonów nie było najwygodniejszym sposobem na spędzenie nocy. Remusowi to nie przeszkadzało. Ktoś musiał zapanować nad towarzystwem kiedy trzeba było już zakończyć imprezę, żeby przypadkiem McGonagall o niczym nie usłyszała. Poza tym nie był do końca pewien z kim Syriusz wracał do dormitorium, ani gdzie zniknął James, ale zamknięte drzwi i wątpliwości były wystarczającym ostrzeżeniem. Nie chciał przypadkiem być świadkiem ich kolejnych miłosnych podbojów. Szczególnie jeżeli chodziło o Syriusza, wystarczyło mu oglądanie ich rano, kiedy wymykały się rano, bądź kleiły do niego jeszcze do końca weekendu. Bądź co bądź był dobrym przyjacielem i nie chciał im przerywać, nawet jeśli chciałby się znaleźć na miejscu tych dziewczyn... CZY ON WŁAŚNIE PRZYZNAŁ, ŻE CHCIAŁ BYĆ JAK TE DZIEWCZYNY NA JEDNĄ NOC?! REMUS! OGARNIJ SIĘ!
      - Luniak? - Cichy głosik wyrwał go z zamyślenia i zmusił do otworzenia oczu. W tej samej chwili usiadł rozciągając zesztywniałe kończyny, kanapa była jednak trochę za mała. Nad nim pochylał się blondyn o zaokrąglonej twarzy. Peter popatrywał na niego niepewnie jakby nie wiedział czy powinien go budzić. Co poradzić? To cały Peter.
- Hm? Która godzina? - Zapytał Lupin przeczesując rozczochrane włosy niedbałym ruchem.
- Dziewiąta. Syriusz i James... - Zaczął Glizdek, ale on powstrzymał go machnięciem ręki.
- Zajmę się tym. Idź na śniadanie. - Powiedział posyłając drugiemu Huncwotowi krótki uśmiech. Bo kto inny, jak nie on miałby się Tym zająć. Jego skacowani przyjaciele byli trochę jak dzieci, potrzebowali niańki, a on jako dobry przyjaciel ich niańczył. "Mama Remus zawsze pomoże."
      Glizdogonowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, zniknął w mgnieniu oka. Lupin czuł się już w miarę rozbudzony. Wstał rozciągając się. Chyba kanapy zaczynały być za małe, jeszcze we wrześniu były w sam raz. Powoli ruszył do dormitorium szóstoklasistów równocześnie oceniając stan otoczenia. Biorąc pod uwagę wcześniejszy chaos nie było tak źle. Większość była już posprzątana, kilka foteli stało nie tam, gdzie powinny, stoliki powinny zostać posprzątane i trzeba było do końca pozbierać śmieci, ale wieża nie wyglądała jakby poprzedniego dnia nastąpiła w niej apokalipsa. Miał tylko nadzieję, że w ich dormitorium też nie zastanie niczego szokującego.
       Drzwi cicho skrzypnęły kiedy wszedł do środka. Poza tym było niesamowicie cicho, jakby nagle znalazł się w wymiarze wolnym od Gryfonów. Dormitorium wyglądało zwyczajnie, na fotelach leżało trochę ubrań, gdzieniegdzie walały się jakieś papierki po słodyczach, z kufrów powypadało trochę podręczników i notatek, a większość łóżek była pościelona. Tylko jedno było zajęte. Remus cicho westchnął widząc, że Syriusz nie jest sam, ale trzeba było robić dobrą minę do złej gry. Sam zainteresowany pierworodny państwa Black leżał na brzuchu z głową ukrytą w poduszce jakby nie mógł znieść ani grama światła. Świetnie, czyli jest źle. Plus był taki, że raczyli się ubrać w cokolwiek, więc Lupin nie musiał ich oglądać w "pełnej krasie".
      - Luniak? - Dziewczęcy głos wydał mu się dziwnie znajomy, ale nie miał pojęcia czemu. Po cichu liczył na to, że kolejna "wybranka" Syriusza nadal śpi. Niestety dziewczyna najwyraźniej zdążyła się rozbudzić na tyle, żeby go rozpoznać i teraz wpatrywała się w niego dużymi brązowymi oczami.
- Luniak, dzięki Merlinowi, nie uwierzysz... - Zaczęła panienka nie zwracając uwagi na nic. Musiał przyznać, że Syriusz nie wybierał byle kogo. W ogólnym pojęciu była ładna, czarne włosy, delikatne rysy twarzy, oczy w kolorze ciepłej czekolady. W gruncie rzeczy trochę mu kogoś przypominała, ale chyba nie miał głowy do rozpoznawania zupełnie nieznajomych dziewczyn, z którymi sypiał Łapa.
- ... No i obudziłem się w tej postaci... Remus, słuchasz mnie?! - Ostry ton jej wypowiedzi zabrzmiał zabawnie w połączeniu z tym, jak cicho mówiła, prawdopodobnie ze względu na kaca. Dopiero po tym zorientował się, że tak naprawdę jej nie słuchał, ale miał niejasne przeczucie, że coś się nie zgadza. Czemu użyła formy męskiej? Może to po prostu skutek niewyspania?
      - Błagam cię Potter, ciszej. - Syriusz najwyraźniej też nie spał, ale nie dawał znaku życia. Naprawdę musiało być z nim źle...
- Potter?! - Wyrzucił z siebie Remus na razie zbyt zaskoczony, żeby przeanalizować sytuację. Może coś im się pomyliło? Za dużo Ognistej? Tak, to musiało być to. Ale... Dziewczyna wcześniej też powiedziała o sobie jak o facecie i jeżeli się przyjrzeć była podobna do Jamesa. Może to jemu coś się pomieszało? Przecież to nie mógł być James.
      - Ciszej. - Jęknęli obydwoje prawie w tym samym czasie, Syriusz dodatkowo ukrył głowę pod poduszką, jakby to było jego jedyne schronienie. Na swój sposób potrafił być uroczy.
- Tak, Potter. Mówiłem ci, że to ja. - Odparła niezwykle urażona panienka. Popatrzyła na Remusa jakby spodziewała się, że od razu ją rozpozna. Ale skoro ona tak twierdziła i Syriusz też tak uważał... - Wczoraj przyszliśmy tu razem i... No i tak się obudziłem. - Wymamrotał domniemany James. Najwidoczniej nie chciał zdradzać szczegółów, ale chyba tylko ślepy nie zorientowałby się co najprawdopodobniej się stało.
      "Tak się obudziłem", świetnie, czyli wcześniej najprawdopodobniej był w swojej normalnej postaci. Wszystko wskazywało na to, że jeżeli robili to, o co można było ich teraz posądzić, musiało to się dziać wieczorem, czyli zanim James został dziewczyną. Remus nie był pewien czy temu wierzyć, ale najczęściej nie zdarzały się im braki w pamięci, więc wychodziło na to, że któryś z nich przeleciał tego drugiego. Chwilowo pomijając wszelkie zawiłości Lupin po prostu nie mógł uwierzyć, że Syriusz albo James mogą być tak pijani, żeby pójść do łóżka z drugim chłopakiem. I jak, na gacie Merlina, on miał zareagować?!
      Już dawno sam przed sobą przyznał, że czuje coś do Syriusza. Nie ma to jak kujonkowaty prefekt wilkołak lubiący chłopców, co się z nim stało przez ostatni rok? Wszystko przez SUMy, nie mógł uwierzyć, ale wtedy nawet James i Syriusz wzięli się do nauki. To był jeden z wieczorów, który James spędzał na boisku, Glizdek już poszedł spać, a on został sam z Syriuszem. Wbrew pozorom Łapa nie był tak oporny w nauce, jak czasami się sądziło. On i James byli utalentowani, ale byli też Huncwotami, nikt tak naprawdę się nie zastanawiał jak się uczą i chyba nie miało to większego znaczenia. Ale Huncwot czy też nie, historia magii i tak była dla większości nie do przeżycia, Syriusz nie był wyjątkiem. Remus nie czuł się najlepiej z męczeniem go faktami o wojnach goblinów, ale chyba nie było innego wyjścia, poza tym to i tak niezbyt się sprawdzało. W końcu Black zasnął. Po prostu położył się na stoliku i już go nie było, a Lupin nie miał serca go budzić. Próbował się jeszcze uczyć, ale ciągle przyłapywał się na ukradkowym spoglądaniu na Syriusza. Bo po prostu nie dało się na niego nie patrzeć. Później zdarzały się jeszcze takie wieczory, kiedy był tylko on i Syriusz. Zanim się obejrzał był kompletnie i nieodwracalnie zakochany w jednym ze swoich najbliższych przyjaciół. Od tego czasu beznadziejne próby zaproszenia Lily na randkę podejmowane przez Jamesa wydawały mu się o wiele lepszą alternatywą niż to, w co sam wpadł.
      Syriusz był Syriuszem, aroganckim, dumnym i zbuntowanym członkiem rodu Blacków ze zdolnościami do przyciągania uwagi większości damskich spojrzeń. Tak, był irytujący ze swoimi zapędami do pakowania się we wszelkiego rodzaju kłopoty tylko po to, żeby pokazać całemu światu, że ma w głębokim poważaniu wszelkie zasady i udowodnić, że jest takim niesamowitym dupkiem, za jakiego się go ma. To było urocze, szczególnie, że naprawdę taki nie był. Może i miał niesamowicie wielkie ego, bywał arogancki, sarkastyczny, a jego duma rozmiarami mogła dorównywać wspomnianemu już ego, ale to nie był cały Łapa. Syriusz, którego znało naprawdę niewiele osób był wiernym przyjacielem, który wiedział co to miłość, ale mimo to był nieuleczalnym kobieciarzem, o czym wiedzieli wszyscy. Lupin nie mógł zapomnieć pewnego wieczoru kiedy Syriusz "zajął się" pozostałościami Ognistej po niedawnej imprezie i zrobił się trochę zbyt gadatliwy. W praktyce spędził ten wieczór na słuchaniu z lekka filozoficznych rozmyślań Syriusza na temat miłości, jego rodziny i tym podobnych. Na końcu usłyszał, że jest naprawdę dobrym przyjacielem. PRZYJACIELEM!
       Nie chciał niczego zepsuć, więc ograniczał się do ukradkowych spojrzeń na Syriusza, kiedy nikt nie patrzył i robienia za jak najlepszego przyjaciela. Oczywiście do tego drugiego wliczało się opieprzanie go, kiedy zrobił coś potwornie głupiego i tym podobne. Szybko doszedł do wniosku, że Syriusz na pewno nie czuje tego, co on. Nie łudził się nawet, że Łapa nie jest hetero, bo wydawał się hetero w każdym calu. Dlatego też nic nie mówił ani w żaden sposób nie dawał znać, że coś jest inaczej. Lepsze jest bycie postrzeganym tylko jako przyjaciel niż jako beznadziejnie zakochany homoś. Zobaczenie Syriusza w łóżku z damską wersją Jamesa nie było aż tak szokujące w porównaniu z odkryciem, że przespał się z Potterem w jego męskiej postaci. CO SIĘ STAŁO?! Wracając do punktu wyjścia: wyszło na to, że Syriusz mógł przespać się z facetem, ale tym facetem nie był Remus. Właśnie przegrał życie.
      Umiał robić dobrą minę do złej gry, a teraz to było mu najbardziej potrzebne. Syriusz zdecydowanie nie był w stanie sam się ogarnąć, a z Jamesem też nie było najlepiej chociażby biorąc pod uwagę fakt, że był dziewczyną.
      Uśmiechnął się i pokręcił głową z niedowierzaniem. To był dobry początek.
- Mówiłem wam, że powinniście się ograniczać. - Westchnął z udawaną naganą. Zrobił parę kroków w stronę łóżka. James z niesamowitą dla siebie niepewnością wiódł za nim wzrokiem. - Chociaż nie myślałem, że potraficie w pakować się w takie bagno. - Dodał nie mając niczego konkretnego na myśli, nigdy nie słyszał o przypadku przespania się po pijaku z kumplem, który obudził się jako dziewczyna, więc nie potrafił stwierdzić czy to jest bagno, już nawet nie wnikał w ich uczucia, wątpił, żeby czuli coś poza Ognistą.
      Nie dodając nic więcej sięgnął po swoją różdżkę i rzucił na każdego kilka zaklęć, które powinny jakoś pomóc na skutki niedawnej imprezy, no przynajmniej na ich część. Syriusz jakby od razu się ożywił, prawdopodobnie jedynie ból głowy powstrzymywał go od... No czegokolwiek, co typowy Syriusz zrobiłby w takiej sytuacji. Łapa od razu przewrócił się na plecy, usiadł i, ku zaskoczeniu Luniaka, syknął z bólu.
- Rogacz, kurwa, mogłeś się hamować - burknął chociaż niezbyt pewnie, jakby coś przeszkadzało mu w okazywaniu szerszych odczuć na temat ostatniej nocy.
- To samo mogę powiedzieć tobie - odparł James. Remus wolał nie wnikać co takiego musiało się wydarzyć.
      Syriusz wolał nie ciągnąć tematu. Przeniósł wzrok na Remusa i popatrzył na niego tymi czarnymi oczami jak cholerny szczeniaczek po czym oznajmił:
- Na pewno znasz jakieś zak...
- Nawet nie próbuj prosić - uciął mu Lupin. - To was nauczy, że nie powinniście tyle pić - dodał z niesamowitą stanowczością.
- Ale...
- Nie. Teraz słucham wyjaśnień.
- Nienawidzisz mnie - westchnął Syriusz z nieodłącznym dramatyzmem w głosie.
A żebyś wiedział jak się mylisz, Black. Niewypowiedziane zdanie jeszcze jakiś czas błądziło Remusowi po głowie.
- Mówiłem już, jeszcze nie pamiętamy co było wieczorem, ale byłem normalny, a potem obudziłem się właśnie taki! - Streszczenie Jamesa było bardzo krótkie, ale dało się wyczuć w tym typowy dla zaskoczonego Jamesa ton "Ale co się stało?!".
- To będzie trudniejsze niż myślałem - westchnął Remus. - Może dolali ci jakiegoś eliksiru... Poszukam czegoś w bibliotece, a wy... - urwał, żeby popatrzeć na dwójkę przyjaciół, którzy teraz mieli miny typowe dla karconych dzieci. No serio urocze, szkoda, że nie mogli być tacy potulni codziennie! - Wy postarajcie się między sobą coś wyjaśnić.

***

Ok, brak czasu bardzo, wal się wrześniu, zabijasz. Remus bardzo z dedykacją dla Misy i Sumi, tylko bez ścieżek dźwiękowych do pornoli. Nie mam pojęcia co ja momentami robię z literkami, nieważne. TO NIE BYŁA MAGICZNA PIGUŁKA GWAŁTU CZY COŚ, NIKT NIE CHCIAŁ ZGWAŁCIĆ JAMESA (chyba xD). To tak dla jasności. Nie wiem co ty o tym powiedzieć, długość chyba jakoś się zgadza, no mam nadzieję. Ok, idę jeść.